CETA – Canada – EU Trade Agreement – ma szansę stać się nowym słowem-kluczem w dyskusji publicznej dotyczącej internetu. Kanadyjski profesor prawa, Michael Geist, zwraca naszą uwagę na fakt, że UE i Kanada wykorzystują CETA (porozumienie handlowe UE-Kanada) do wprowadzenia niektórych rozwiązań znanych nam z odrzuconego przez Parlament Europejski oraz społeczeństwo Unii Europejskiej porozumienia ACTA.

W sieci pojawiły się niedawno skany fragmentów projektu porozumienia (podobnie jak w przypadku ACTA, nie miały ujrzeć światła dziennego przed zakończeniem prac nad nimi) dotyczące własności intelektualnej. Datowana na luty 2012 wersja projektu zawiera zapisy prawie słowo w słowo identyczne, jak w traktacie ACTA.
Celem rodziału poświęconego IPR jest „ułatwienie tworzenia i komercjalizacji innowacyjnych i kreatywnych produktów, i dostarczanie usług, pomiędzy Stronami Traktatu oraz osiągnięcie odpowiedniego poziomu ochrony i egzekwowania praw własności intelektualnej”. W tym celu, przykładowo, artykuł 5.13 nakazuje wszystkim Stronom wprowadzenie ochrony prawnej przeciwko wszelkim urządzeniom, oprogramowaniu i działaniom mającym na celu „obejście efektywnych rozwiązań technologicznych” chroniących prawa twórców. Wprowadzenie takiego rozwiązania de-facto delegalizuje oprogramowanie typu VLC (obejście regionów płyt DVD, obejście blokady przewijania reklam itp), czy też czytniki objętych DRMem książek tworzone bez zgody ich producentów. Brzmi znajomo – podobnie wygląda artykuł 27(5) ACTA.
Z kolei artykuł 5.16(3) brzmi bardzo znajomo tym, którzy zajmują się ochroną prywatności: jest prawie dosłowną kopią Artykułu 27 ACTA, który brzmi „Strona może, zgodnie ze swoimi przepisami ustawodawczymi i wykonawczymi, zapewnić swoim właściwym organom prawo do wydania dostawcy usług internetowych nakazu niezwłocznego ujawnienia posiadaczowi praw informacji wystarczających do zidentyfikowania abonenta, którego konto zostało użyte do domniemanego naruszenia, jeśli ten posiadacz praw złożył wystarczające pod względem prawnym roszczenie dotyczące naruszenia praw związanych ze znakami towarowymi, praw autorskich lub pokrewnych i informacje te mają służyć do celów ochrony lub dochodzenia i egzekwowania tych praw.” CETA, podobnie jak ACTA, daje „właścicielom” praw autorskich prawo do poznania danych osoby, która jest podejrzewana o naruszenie ich praw.
W CETA ponownie pojawia się niezdefiniowane nigdzie pojęcie naruszenia praw „na skalę handlową”, co jest dość istotne ze względu na fakt, że zaproponowany przez UE artykuł 24 nakazuje traktowanie naruszeń praw autorskich, „piractwa” oraz naruszenia praw do marki jako „przestępstwo karne” i sugeruje uregulowanie tych kwestii w prawie karnym. „Skalą handlową” – na potrzeby tego artykułu – definiuje się jakiekolwiek działania handlowe mające na celu osiągnięcie bezpośredniej lub pośredniej korzyści ekonomicznej lub handlowej. Podobne kary (grzywna i więzienie) czekają też np osoby nagrywające film w kinie.
Cytować można dalej, ale chyba nie ma sensu – wystarczy sięgnąć do dowolnego artykułu nt ACTA i z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że argumenty w nim poruszone będą aktualne również w tym przypadku. CETA jest negocjowana od 2009 roku, wg planów Komisji Europejskiej, powinny zakończyć się jeszcze w 2012. Twórcy traktatu najprawdopodobniej planują go przedstawić wówczas Parlamentowi Europejskiemu jako niezmiernie ważne narzędzie do ochrony interesów firm europejskich i zyskać akceptację PE dla zapisów, które Parlament już raz odrzucił. Czy tak się stanie, zależy od eurodeputowanych – oraz od nas, bo za pierwszym razem to Obywatele wymogli na swoich przedstawicielach odrzucenie traktatu.
Archiwalny news dodany przez użytkownika: honey.
Kliknij tutaj by zobaczyć archiwalne komentarze.

Oznaczone jako → 
Share →