Jak podaje servis linuxfr.org (tekst en francais) Renaud Deraison, autor popularnego skanera zabezpieczeń Nessus, ogłosił że następna wersja 3.0 programu będzie produktem zamkniętym .

Program w nowej wersji będzie można pobrać za darmo, ale jedynie w postaci binarnej, która dodatkowo objęta będzie zakazem redystrybucji. Na pocieszenie, autorzy obiecują, że obecna wersja 2.x będzie nadal rozwijana i dostępna na zasadach licencji GPL.
Decyzja ta idzie w ślad za wcześniejszym ogłoszeniem o zmianie licencji nowych pluginów do programu z GPL na licencję zamkniętą, przy czym sam Nessus pozostał na licencji GPL. Dla wyjaśnienia: w architekturze Nessusa to pluginy przeprowadzają testy zabezpieczeń, a program główny (silnik) zajmuje się głównie realizacją operacji wejścia/wyjścia na ich potrzeby. Autorzy uzasadniali swoją decyzję faktem, że podczas gdy w kilka osób tworzą ok. 95% wszystkich pluginów które udostępniają za darmo, to istnieje szereg firm które żyją z odsprzedaży ich produktu i usług z nim związanych za ciężkie pieniądze i nie wnoszą (prawie) nic do projektu. Zamknięcie kodu silnika jest więc logiczną konsekwencją, tym bardziej, że w jego przypadku miała miejsce taka sama sytuacja.

Należy podkreślić, że autorami całego zamykanego kodu jest kilku głównych twórców programu. Inaczej mówiąc, nie zamknięto żadnego z modułów zawierających kod pochodzący od osób z szerszej społeczności użytkowników.
Na zakończenie pozostaje wskazać komentarz do całej sprawy Fyodora, autora popularnego skanera portów nmap.
Komentarz
Cała sprawa dowodzi, wbrew twierdzeniom Erica S. Raymonda oraz innych teoretyków open source, że model open source nie jest bezwzględnie optymalnym sposobem tworzenia oprogramowania, umożliwia on bowiem „pasożytnictwo” pośredników na pracy autorów oryginalnego projektu. Trudno wymagać od autorów aby poświęcali dużo czasu na rozwój projektu tylko po to, aby móc świadczyć związane z nim usługi, konkurując przy tym z firmami które nie muszą inwestować w rozwój produktu. Pozostaje oczywiście pytanie, dlaczego tak użyteczny projekt nie zdołał przyciągnąć rzeszy zewnętrznych deweloperów (jak chce teoria) i cały wysiłek spoczywał cały czas na barkach niewielkiej grupy ludzi, ostatecznie składając ich do jego zamknięcia. Problem ten jest bardzo istotny i interesujący, ale niestety mało opisywany.

Nie można oczywiście mówić o klęsce modelu open source, ale otrzymujemy jaskrawy przykład tego, że nie jest on uniwersalnie stosowalny. Powstaje – właściwie retoryczne – pytanie: ile innych projektów spotkał ten sam los, choć, z racji ich niewielkiej popularności, niewiele osób o tym wie?

Pozostaje mieć nadzieję, że nie jest to początek fali zamykania użytecznych projektów z powodu rozczarowania twórców projektów stosunkiem społeczności użytkowników do ich pracy.
Archiwalny news dodany przez użytkownika: Krzysztof Zaraska.
Kliknij tutaj by zobaczyć archiwalne komentarze.

Oznaczone jako → 
Share →