Naruszenie neutralności sieci można było w przeszłości zaobserwować u niektórych dostawców telefonii komórkowej blokujących ruch Skype i innych usług VoIP czy operatorów spowalniających ruch do konkurencyjnych portali. Dziś faworyzowanie części serwisów jest codziennością dla użytkowników internetu mobilnego. Polski użytkownik może korzystać bez limitów wyłącznie z wybranego przez swojego operatora dostawcy usługi streamingu muzyki, w przeciwnym razie ryzykuje wyczerpanie pakietu danych w ciągu kilku dni.Neutralność sieci związana jest też z nienaruszalnością treści przesyłanych przez internet. Dostawca nie może mieć wpływu na to, co dociera do klienta.
Internet bez neutralności mógłby przerodzić się w „internet dwóch prędkości”. Dziś wygoda korzystania z sieci zależy głównie od przepustowości łącza. W przypadku braku neutralności konieczne byłoby dodatkowe płacenie dostawcy internetu za szybki dostęp do najczęściej używanych przez nas serwisów. Odbiłoby się to nie tylko na naszym dostępie do usług, ale również – a może przede wszystkim – na możliwości dotarcia nowych, innowacyjnych usług i rozwiązań do ich potencjalnych odbiorców
Tak jest na świecie
Przyjęte przez FCC regulacje wprowadzają zakaz blokowania przez dostawców dostępu do legalnych treści czy usług, zakaz spowalniania ruchu ze względu na jego treść lub źródło oraz zakaz płatnego przyspieszania dostępu do konkretnych usług. Co szczególnie istotne, po raz pierwszy reguły związane z neutralnością dotyczą również łączności bezprzewodowej. W efekcie amerykańskim operatorom GSM nie będzie wolno ograniczać dostępu do aplikacji zastępujących SMS lub spowalniać dostępu do telefonii internetowej. Jednocześnie, mimo że internet staje się usługą publiczną – tak jak woda czy telefonia – FCC zrzekła się prawa do regulowania jego ceny lub technologii.
W zbliżony sposób uregulowano neutralność internetu w Holandii, która jako pierwsze państwo europejskie zakazała dostawcom internetu wpływania na ruch w sieci. Nie mogą ograniczać prędkości serwisów udostępniających wideo wysokiej jakości, nie mogą też żądać od dostawców treści dodatkowych opłat za przyspieszenie łączności z ich klientami.
Jedyne wyjątki od zakazu dotyczą kwestii związanych z płynnością ruchu sieciowego i bezpieczeństwem oraz realizacji wyroków sądowych (blokada konkretnych serwisów). Holendrom wolno też budować bezpośrednie połączenia między dostawcą usługi (np. Netflix) a swoją siecią, dzięki czemu unika się korzystania z potencjalnie wolniejszych łącz pośredników. Mimo zastrzeżeń dostawców internetu, którzy walcząc o zachowanie kontroli nad siecią, ostrzegali przed spadkiem jakości łącz i konieczności podniesienia cen, nowe regulacje nie odbiły się negatywnie na internautach, nie spowolniły też tempa inwestowania w rozwój sieci.
Europosłowie w akcji
Debata o neutralności sieci trwa również na poziomie UE. Na początku 2014 r. Parlament Europejski zaproponował zdefiniowanie neutralności sieci jako zasady, w myśl której każdy ruch w sieci jest traktowany w identyczny sposób – bez dyskryminacji, ograniczeń lub modyfikacji, niezależnie od nadawcy, odbiorcy, rodzaju, treści czy aplikacji lub urządzenia wykorzystywanego do łączności.
Propozycje Europarlamentu nie zostały jeszcze przyjęte przez państwa członkowskie. Część z nich dąży do usunięcia definicji neutralności sieci, inne chcą dopuścić możliwość blokowania części stron bez decyzji sądu. Takiemu rozwodnieniu projektu sprzeciwia się m.in. Polska, broniąc neutralności internetu, zakazu dyskryminacji cenowej oraz jasnego zdefiniowania wyjątków pozwalających na zarządzanie ruchem przez operatorów.
Ze względu na trudności w osiągnięciu kompromisu prace nad uregulowaniem neutralności zakończą się najwcześniej za kilka miesięcy. Do tego czasu jedyną gwarancją równego dostępu jest konkurencja między dostawcami internetu, która jednak – jak w USA – nie zawsze wystarcza.