Minął już ponad miesiąc odkąd pojawił się długo oczekiwany draft GPLv3 a dyskusja o nim nie ominęła i 7thguarda. Najwięcej kontrowersji wzbudził chyba rozdział anty-DRM, który został odrzucony przez Linusa. Nie sposób do końca się z nim zgodzić, choć z drugiej strony trzeba przyznać, że tak sformułowany może doprowadzić do „wylania dziecka z kąpielą”.
Dla mnie jednak, jak i dla wielu innych osób zajmujących się aplikacjami webowymi, równie istotnym (a prawie nie zauważonym) problemem jest brak uregulowania kwestii aplikacji serverside. Na Wiki GPLv3 pojawił się ciekawy akapit dotyczący tego problemu, który przytoczę w całości (tłumaczenie moje):
Nowe aplikacje serwerowe, korzystające ze zdalnego, najczęściej webowego interfejsu użytkownika pojawiają się każdego dnia i ich liczba będzie szybko wzrastać. GPLv3 jednak to lekceważy. Jedynym dotyczącym tego problemu fragmentem jest 7d, który wygląda jakby go dodano tylko by GPLv3 była zgodna z Affero GPL.
Gorzej, wymaganie by program „miał działającą funkcjonalność”, pozwalającą użytkownikom otrzymać źródła może być niemożliwy do spełnienia (np. w bibliotekach ogólnego zastosowania lub sprzęcie urządzeń embedded [autor chyba myślał o firmware]), przez co część formalnie zgodnego z GPLv3 oprogramowania będzie niedostępna dla innych projektów na GPLv3.
Jeszcze gorzej, ponieważ biblioteki ogólnego zastosowania nie mogą zawierać zastrzeżenia w stylu licencji Affero z powyższych powodów, mogą być używane *bez żadnych ograniczeń* w faktycznie własnościowym oprogramowaniu działającym po stronie serwera. (Tak, to jest na GPL, ale że nie dostajesz kodu binarnego, nie masz prawa prosić o źródła.)
Myślę, że należy ten problem rozwiązać przez rozszerzenie praw nadanych przez GPL na wszystkich użytkowników wolnego oprogramowania, nie tylko tych, którzy akurat mają jego kod binarny, i to powinna być główna zmiana w GPLv3.
Archiwalny news dodany przez użytkownika: smarkacz.
Kliknij tutaj by zobaczyć archiwalne komentarze.