Jakis czas temu słuchałem wystąpienia RMS na temat praw autorskich. RMS wspomniał o zamieszczonym w magazynie Salon artykule Courtney Love (którą część osób zna jako samodzielną artystkę, a częśc zapewne pamieta jako dziewczynę nieżyjącego Kurta Cobaina z Nirvany). Zaciekawiony zajrzałem do tego artykułu i… cóż, zawartej w nim treści mogłem się spodziewać, a mimo to zdziwiłem się, że Love zdecydowała się głośno mówić na ten temat.

Dzis chciałabym powiedzieć coś o piractwie i muzyce. Czym jest piractwo? Piractwo to akt kradzieży pracy artysty, bez zamiaru zapłaty. Nie mam na myśli programów typu Napster. Chodzi mi o kontrakty z koncernami nagraniowymi. Sporą część artykułu zajmują obliczenia. Wynika z nich, że większość muzyków zarabia bardzo mało, a mimo to zyski koncernów muzycznych są bardzo wysokie. Jak myslicie, ile dostaje artysta od każdego sprzedanego CD?
Love zwraca uwagę na ciekawy fakt: nagrania juz dawno przestały być własnością muzyków. Kiedy spojrzycie na CD, mozecie przeczytać „copyright 1976 Atlantic Records” albo „copyright 1996 RCA Records”. Jeśli jednak zajrzycie do książki, ujrzycie „copyright 1999 Susan Faludi” albo „David Foster Wallace”. Autorzy są właścicielami swoich książek i sprzedają licencje wydawcom. Kiedy kontrakt wygasa, pisarz dostaje książkę z powrotem. Jednak koncerny fonograficzne pozostają właścicielami naszych utworów na zawsze.
RIAA utrudnia również ogłoszenie bankructwa muzykom, którzy chcą się uwolnić od kontarktów. TLC ogłosiło bankructwo po tym, jak otrzymało mniej niż 2% ze 175 mln dolarów, które przyniosła sprzedaż ich płyt. Było to 40 razy mniej niz kwota, która została podzielona wśród ich menedżerów oraz firmy nagraniowe. Toni Braxton również ogłosiła bankructwo w 1998 roku. Sprzedano jej CD za 188 mln dolarów, a mimo to była bankrutem, ponieważ podpisany kontrakt gwarantował jej jedynie 35 centów od każdej płyty”.
Dalej mamy wypowiedzi o Napsterze – Love, mimo że przeciwna Napsterowi, nie uważa wymiany mp3 przez Internet za prawdziwy problem. Jest nim, według niej, chciwość koncernów fonograficznych.
Bardzo polecam wszystkim ten artykuł; jest dość długi, dlatego nie możemy go przytoczyć w całości. Na uwagę zasługuje zwłaszcza przeprowadzona w 1978 roku zmiana prawa amerykańskiego, przekwalifikowująca pracę muzyków i w rezultacie oddająca firmom nagraniowym wieczne prawo do utworów artysty.
Archiwalny news dodany przez użytkownika: arturs.
Kliknij tutaj by zobaczyć archiwalne komentarze.

Oznaczone jako → 
Share →