„Patentowanie wynalazków (w tym informatycznych) jest korzystne dla gospodarki jako całości, czyli dla konsumentów. Jest też korzystne dla twórczych jednostek. Natomiast z całą pewnością system patentowy jest niekorzystny dla zwykłych naśladowców, którzy utrzymują sie na rynku, korzystając z cudzych pomysłów.”

Takimi słowami zaczyna sie artykuł pana Lecha Burego w najnowszym wydaniu ComputerWorld. Jest on o tyle ciekawy, że wreszcie można sie zapoznać z argumentami zwolenników patentowania. Argumentami, ku mojemu rozczarowaniu dość mizernymi, gdyż autor odwołuje sie do populistycznych sloganów o „ochronie własności intelektualnej” i dyskredytowania strony przeciwnej sporu, sugerując jej nie do końca uczciwe intencje, zarzucając hipokryzję, irracjonalizm przesłanek i fanatyzm zgoła religijny (mniej lub bardziej słusznie). Stwierdzenie, że to co jest korzystne dla gospodarki (czytaj zyskowne) jest korzystne dla konsumentów, pachnie skrajnym neoliberalizmem w wydaniu iście Wenezuelskim, czyli hołdowaniu zasadzie „gdzie siła, tam prawda”. Problem działalności małych firm w obliczu patentów autor kwituje tezą, że badanie „czystości patentowej” jest tanie, a projektanci przecież są doskonale zorientowani w zakresie zbliżonych rozwiązań w danej dziedzinie, dostęp do bazy patentów jest przecież bezpłatny. Pozostaje mi zapytać publicznie autora, jak jako programista mam pisać programy nie naruszając takich „wynalazków” jak podwójne kliknięcie, okienko, plugin, system plików oparty na tablicy alokacji, link, czy dokonanie zakupu jednym kliknięciem. Autor słusznie argumentuje że wymóg techniczności patentu ma za zadanie uniemożliwienie korzystania z ochrony patentowej przez wszelkiej maści hohsztaplerów, zapomina jedynie, że zniesienie tego wymogu w USA doprowadziło natychmiast do powyższych kwiatków. W przeciwieństwie do konkretnych technicznych rozwiązań, których innowacyjność można względnie łatwo obalić lub udowodnić, idee którymi są algorytmy stanowią materię na tyle ulotną, że ich innowacyjność stanowi prawie zawsze sprawę wysoce kontrowersyjną. Pragnę również zadać autorowi pytanie o twórcze jednostki w naszym kraju, które stac by było na wydanie 10000 euro na postępowanie patentowe, autor myśli tu chyba jedynie o naprawdę bogatych jednostkach. Na koniec może odpowiem na pytanie postawione w tytule, otóż autor opisywanego artykułu pracuje jako dyrektor generalny w Przedsiębiorstwie Rzeczników Patentowych PATPOL w Warszawie.
Archiwalny news dodany przez użytkownika: beret.
Kliknij tutaj by zobaczyć archiwalne komentarze.

Share →