Jeden z organizatorów niedawnej konferencji poświęconej otwartym standardom, poseł Roman Czepe, przygotował interpelację dotyczącą tej tematyki. Poseł Czepe, znany z wcześniejszej interpelacji na temat wykorzystania wolnego oprogramowania w administracji, tym razem zwraca uwagę na fundamentalne znaczenie otwartości standardów zapisu i przesyłu danych w administracji – a w szczególności na problemy wynikające ze stosowania (i prawnego przyzwolenia na stosowanie) wyłącznie formatu MS DOC. Zapraszam do lektury treści pytania, odpowiedź kancelarii premiera opublikujemy gdy tylko się pojawi…
Interpelacja nr 5042
do prezesa Rady Ministrów
w sprawie otwartych standardów – fundamentu e-administracji
Tak jak rozwój kolei nie mógłby się dokonywać bez przyjęcia standardów określających np. szerokość torów, tak rozwój informatyczny nie może odbywać się bez przyjęcia określonych standardów informatycznych. Problem w tym, czy są to standardy otwarte (w pełni jawne i otwarte w swej budowie, a przez to łatwe do modelowania, rozbudowywania i wykorzystywania na określone potrzeby użytkowników), czy też zamknięte, których zwartość programowa stanowi tajemnicę producenta (własność wielkich koncernów). Celem państwa powinno być wprowadzanie standardów otwartych, powodujących, że każda urzędowa informacja w wersji elektronicznej (każda informacja opracowana lub przetworzona przez instytucje administracji publicznej) może być odebrana, odczytana i przetwarzana przez odbiorcę, bez względu na to, jakim do tego celu programem dysponuje (kto jest producentem urządzenia itd.).
Pod koniec zeszłej kadencji parlamentarnej wspólnymi siłami ówczesnej koalicji jak i opozycji, przy wydatnym udziale Prawa i Sprawiedliwości, została przyjęta tzw. ustawa o informatyzacji (ustawa z dnia 17 lutego 2005 r. o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne – Dz. U. 2005 Nr 64, poz. 565). Był to duży sukces, gdyż udało się złamać silne lobby informatyczne i wprowadzić do polskiego prawa przepisy gwarantujące każdemu producentowi oprogramowania dostęp do technologii zapisu danych. Kluczem do takiego stanu rzeczy miała być gwarantowana w ustawie neutralność technologiczna państwa.
Wypracowując pojęcie neutralności technologicznej, komisje sejmowe współpracowały z ekspertami wielu środowisk informatycznych, zwłaszcza tych, które wcześniej z wielkim sukcesem wspierały zainicjowane przez Prawo i Sprawiedliwość stanowisko Polski podczas tzw. wojny patentowej w Europie, i dzięki nim ˝wojnę˝ tę wygraliśmy.
Obecnie pragnę zwrócić się do Pana Premiera w sprawie nieco mniej spektakularnej od zeszłorocznej ˝wojny patentowej˝, ale równie istotnej, a być może nawet istotniejszej z naszego polskiego punktu widzenia. Otóż wbrew idei ustawy o informatyzacji Rada Ministrów kierowana przez Marka Belkę przyjęła rozporządzenie, które w pokrętny sposób umożliwia konserwację faktycznych przywilejów lobby informatycznego w obszarze aplikacji biurowych. Chodzi o rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 11 października 2005 r. w sprawie minimalnych wymagań dla systemów teleinformatycznych (Dz. U. 2005 Nr 212, poz. 1766). Moja bardzo krytyczna opinia na temat tego rozporządzenia wynika z następujących przesłanek:
1. Celem prac sejmowych było stworzenie sytuacji, w której administracja publikuje dokumenty przeznaczone dla obywateli w otwartym standardzie dokumentów, dzięki czemu:
a) obywatele mogą sami wybrać oprogramowanie do użytkowania spośród różnych konkurencyjnych aplikacji dostępnych na rynku (w tym darmowych), a nie są zmuszeni przez administrację do wydawania np. 1500,00 zł na oprogramowanie jednego konkretnego producenta;
b) polscy producenci mogą tworzyć własne aplikacje i sprzedawać je na rynku, wcześniej dla nich zamkniętym przez monopolistę, wskutek czego spada cena i rośnie jakość dostępnych rozwiązań;
c) jednostki administracji państwowej i samorządowej mogą skorzystać z konkurencji na rynku, realizując ideę taniego państwa poprzez użytkowanie tańszego, a w niektórych przypadkach wręcz bezpłatnego oprogramowania.
2. Rozporządzenie rządu Marka Belki wbrew ustawowej zasadzie neutralności technologicznej wprowadza mechanizm swobody wyboru przez urzędników formatu dokumentów pomiędzy formatem ODF (otwartym standardem zgodnym ze specyfikacją ISO i wdrożonym już w kilku wzajemnie konkurencyjnych aplikacjach) oraz zamkniętym formatem .doc. Kiedy więc urzędnik wybiera do publikacji zamknięty format dokumentu, działa z jednej strony w zgodzie z rozporządzeniem rządu Marka Belki, a z drugiej strony narusza ustawową zasadę neutralności technologicznej państwa.
3. W rezultacie, mimo zapisanej w ustawie zasady neutralności, informacje zawarte w plikach tekstowych publikowane są na stronach rządowych w znakomitej większości w formacie zamkniętym .doc i, aby je odczytać, obywatele są zmuszani do zakupu oprogramowania jednej konkretnej firmy (Microsoft).
Od czasu złożenia przeze mnie interpelacji na temat Linuksa (co spotkało się z odzewem środowisk informatycznych) spotkałem się z uwagami, że w polskiej administracji w ogóle nie są stosowane otwarte standardy oprogramowania. Poprzedni rząd nie stworzył nawet warunków do ich przyjęcia i cały proces trzeba będzie obecnie rozpoczynać od początku, zgodnie z wymogami przyjętej w poprzedniej kadencji ustawy. Wystarczy wejść na stronę dowolnej instytucji państwowej, nie wyłączając któregokolwiek z ministerstw, aby stwierdzić, że:
– wniosek o udostępnienie informacji publicznej, z którego mają korzystać obywatele, jest dostępny tylko i wyłącznie w formacie .doc;
– wszystkie przedstawione obywatelom projekty aktów prawnych są dostępne tylko i wyłącznie w formacie .doc;
– wszelkie informacje w serwisach internetowych ministerstw i innych instytucji rządowych nie są dostępne w otwartym standardzie ODF.
Tymczasem administracja rządowa mogłaby stanowić wzór dla administracji samorządowej (gdzie większość mniejszych, a nawet średnich gmin nie ma jeszcze pojęcia o otwartych standardach i możliwych z tego tytułu oszczędnościach) i być zachętą do ich stosowania w szkolnictwie, a tym samym dać poważny impuls do prawdziwej rewolucji informatycznej w Polsce. Dziś koszty podstawowego oprogramowania do komputera są niemal równe kosztom tego komputera. Stosowanie otwartych standardów pozwala na ogromne oszczędności w skali państwa. Czy możemy sobie wyobrazić, jak np. wyglądałaby informatyzacja szkół, gdyby mogły one korzystać z programów darmowych (Linux), a zaoszczędzonymi środkami wesprzeć tworzenie nowych stanowisk komputerowych?
W związku z powyższym uprzejmie proszę Pana Premiera o udzielenie odpowiedzi na poniższe pytania:
1. Kiedy należy spodziewać się wprowadzenia ustawowej neutralności technologicznej państwa w obszarze dokumentów biurowych? Czy jest przyjęty program realizacji wymogów, jakie wprowadza ustawa informatyczna w zakresie neutralności technologicznej państwa? Czy są przygotowywane programy nakładające na administrację obowiązek posługiwania się standardami otwartymi, pozwalającymi, by obywatele sami mogli zdecydować, jakie oprogramowanie zakupić, a może skorzystać z darmowego?
2. Kiedy nastąpi zmiana sposobu komunikacji administracji ze społeczeństwem, tak aby użytkownicy innego oprogramowania biurowego niż firmy Microsoft mogli odczytywać pliki publikowane przez administrację?
3. Czy przewidywana jest nowelizacja powołanego wcześniej rozporządzenia, tak by w sposób czytelny określić, iż pliki biurowe powinny być publikowane obowiązkowo w formacie otwartym i fakultatywnie w innych formatach?
4. Czy prace nad nowymi rozporządzeniami regulującymi sprawy informatyzacji administracji prowadzone są w szczególności w oparciu o zasadę neutralności technologicznej państwa i otwarte standardy? Obecnie formaty .doc i .pdf dopuszczone są wyłącznie do publikacji dokumentów przeznaczonych tylko do odczytu, natomiast wzory pism ze swojej natury przeznaczone są do edycji. Czy rząd uwzględni w projektowanym rozporządzeniu w sprawie formularzy i wzorów pism potrzebę usunięcia tego ograniczenia?
Z poważaniem
Poseł Roman Czepe
Warszawa, dnia 14 września 2006 r.
Archiwalny news dodany przez użytkownika: honey.
Kliknij tutaj by zobaczyć archiwalne komentarze.