Ażeby sytuację należycie ocenić, trzeba przede wszystkim postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Bez tego pytania i naszej na nie odpowiedzi nie możemy właściwie ocenić istoty głosowania w stosunku do spraw nas obchodzących.

Europejska Konwencja Patentowa podpisana 5 października 1973 r. w Monachium, była próbą wyjścia z niezdrowej atmosfery codziennych zgrzytów i szerszych wrogich zamierzeń, w kierunku stworzenia głębokich podstaw wzajemnego poszanowania. Pod tym kątem widzenia, zerwanie tego układu nie będzie rzeczą mało znaczącą. Natomiast każdy układ jest tyle wart, ile są warte konsekwencje, które z niego wynikają. W przypadku Europejskiej Konwencji Patentowej są one, zwłaszcza w ostatnich latach, bardzo korzystne dla technologicznego rozwoju Europy. Z chwilą jednak, kiedy w Europejskim Urzędzie Patentowym ujawniły się tendencje, ażeby interpretować ją bądź to jako narzędzie umożliwiające ograniczenie swobody myślenia, a w szczególności programowania, bądź jako motyw do żądania od nas jednostronnych, a niezgodnych z naszymi żywotnymi interesami koncepcji, układ ten stracił swój prawdziwy charakter, czego nie wolno nam zaakceptować.
Próba sprzeciwiania się złemu jest zawsze najpiękniejszą możliwością działalności politycznej. Polityka Ministrów Rady Unii Europejskiej w sprawie dyrektywy patentowej nie wykazała w najbardziej krytycznych momentach respektu dla tej zasady.
Przejdźmy teraz do sytuacji aktualnej. W poniedziałek Komisja Prawna Parlamentu Europejskiego zaakceptowała zapisy dyrektywy patentowej. Drobne, wniesione podczas wczorajszego posiedzenia poprawki, w istocie nie zawierają zmian proponowanych przez posła sprawozdawcę, Pana Michela Rocarda, mimo ograniczenia ich ilości z 256 do 17. Nie powiodła się rzecz najistotniejsza, czyli skuteczne uniemożliwienie patentowania oprogramowania. Tym samym stanowisko Komisji Prawnej bardzo zbliżyło się do projektu dyrektywy przyjętej w marcu br. przez Radę UE.
Na rozpoczynającym się 5 i trwającym do 7 lipca plenarnym posiedzeniu PE, eurodeputowani rozstrzygną w głosowaniu o przyjęciu albo odrzuceniu tego dokumentu. Decyzja ta zaważy na europejskich losach niezależnego oprogramowania.
Dlaczego Komisja Prawna zmieniła swoje dotychczas nieugięte stanowisko? Nie chciałbym zatrzymywać się dłużej nad dyplomatycznymi formami tego wydarzenia, ale pewna dziedzina ma tu swój specyficzny wyraz. Komisja Prawna, a wcześniej Rada UE, jak wynika z tekstu dyrektywy, powzięły swoje decyzje na podstawie informacji firm popierających patentowanie oprogramowania, nie badając opinii ani biegłych ani ośrodków analitycznych, co do charakteru głosowanego porozumienia patentowego.
Dlaczego ta okoliczność jest taka ważna?
Dla najprościej rozumującego człowieka jest jasne, że nie charakter, cel i ramy dyrektywy patentowej decydowały, tylko sam fakt, że dyrektywa musi zostać przyjęta. A to znów jest ważne dla oceny intencji polityki Rady, bo jeśli wbrew oświadczeniom naszego rządu, wielu parlamentów narodowych oraz ekspertów z dziedziny prawa i informatyki, Rada UE, a następnie Komisja Prawna PE uznają dyrektywę za korzystną, to interpretację taką odrzucamy!
Powstaje zagadnienie propozycji poprawek mających wpływ na przyszłość Wolnego Oprogramowania i otwartość specyfikacji interfejsów. Zbadajmy tedy te zagadnienia po kolei.
Jeśli chodzi o oprogramowanie, to najpierw kilka uwag ogólnych. Wolne Oprogramowanie nie zostało wymyślone w żadnej umowie prawnej. Jest zjawiskiem istniejącym od wielu lat i jako wynik, właściwie biorąc, jeśli się czynnik emocjonalny odrzuci, pozytywnego skrzyżowania otwartego myślenia i pracowitości.
Programiści zapewnili rozwój i bogactwo tego oprogramowania dzięki swobodnej wymianie pomysłów. Nie tylko jego dynamiczny rozwój, ale i racja bytu wynikają z tego, że przepływ informacji odbywa się w nieskrępowany sposób. To jest prawda, której żadne nowe formuły zatrzeć nie zdołają. Społeczność Wolnego Oprogramowania jest obecnie w dominującej większości młoda, jej egzystencja i dobrobyt zależą natomiast od braku ograniczeń, jakie niesie ze sobą dyrektywa patentowa w jej obecnej postaci.
Jakież z tego wyciągnęliśmy konsekwencje? Staliśmy i stoimy zdecydowanie na platformie interesów naszej wymiany myśli i naszej organicznej pracy wnoszonej w rozwój Wolnego Oprogramowania. Szukając rozwiązań rozsądnych i pojednawczych, świadomie argumentowaliśmy na rzecz swobodnego rozwoju ideowego na naszym wolnym kontynencie.
Nie będę przedłużał artykułu cytowaniem przykładów. Są one dostatecznie znane wszystkim, co się tą sprawą w jakikolwiek sposób zajmowali. Ale z chwilą, kiedy po tylokrotnych wypowiadaniach się członków Komisji Prawnej PE, którzy respektowali nasze stanowisko i wyrażali opinię, że dyrektywa jest szkodliwa – słyszę żądanie wprowadzenia patentów na oprogramowanie, z chwilą, kiedy naszych propozycji poprawek mających zagwarantować istnienie i prawa Wolnego Oprogramowania zostaje tak niewiele – to muszę sobie postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Czy o swobodę działań koncernów produkujących programy komputerowe, która nie jest zagrożona, czy o sprawy prestiżowe, czy też o likwidację Wolnego Oprogramowania, która nigdy i nikomu się nie uda!
Daliśmy koncernom programistycznym wszelkie ułatwienia w korzystaniu z kodów źródłowych, pozwoliliśmy wszystkim na korzystanie z interfejsów sieciowych.
I tu znowu zjawia się pytanie, o co właściwie chodzi? Nie mamy żadnego interesu szkodzić wielkim firmom programistycznym. Nie mamy natomiast żadnego powodu umniejszania naszej pracy, czy sposobowi myślenia na naszym własnym terytorium.
W pierwszej i drugiej sprawie, to jest w sprawie patentowania kodu i utajniania specyfikacji interfejsów, w proponowanym nam prawie chodzi ciągle o zapisy jednostronne, których domagają się koncerny. Szanujące się państwo nie czyni koncesji jednostronnych. Gdzież jest zatem ta wzajemność? W propozycjach Rady UE wygląda to dość mglisto.
Dlatego i pomimo obecności w PE tak licznej grupy przeciwnych swobodnej wymianie myśli lobbystów, będziemy konsekwentnie argumentować na rzecz przestrzegania Europejskiej Konwencji Patentowej i wprowadzenia do dyrektywy patentowej zapisów skutecznie uniemożliwiających patentowanie kodu programów.
Źródło:
FFII
Wikipedia
heise.de
Archiwalny news dodany przez użytkownika: wojtek_germ.
Kliknij tutaj by zobaczyć archiwalne komentarze.

Oznaczone jako → 
Share →