Za dwie godziny rozpocznie się posiedzenie plenarne Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. Według pierwotnych planów, właśnie dziś miała się odbyć dyskusja nad projektem dyrektywy o przechowywaniu danych przez operatorów telekomunikacyjnych. Dość ciekawy termin na dyskusję nad tak kontrowersyjnym tematem – w tej chwili w Strasburgu jest najwyżej kilkudziesieciu z ponad siedmiuset deputowanych, którzy dopiero wieczorem dojadą na sesję.
W ostatniej chwili wprowadzono zmiany do agendy posiedzenia, według dzisiejszej wersji programu, dyskusja nad dyrektywą rozpocznie się dopiero jutro o 15:00. Samo głosowanie zostało przełożone na środę, na godzinę 11:30.
Mimo braku skoordynowanej akcji przeciwko dyrektywie, w skrzynkach każdego z deputowanych znalazło się ponad 220 maili od różnych osób, pochodzących z różnych państw i wykonujących rozmaite zawody, sprzeciwiające się przechowywaniu prywatnych danych obywateli przez operatorów telekomunikacyjnych i internetowych. Poza tym przyszło wiele listów od rozmaitych organizacji branżowych, zajmujących się obroną praw człowieka, a nawet EUROCOP – European Confederation of Police – w sumie reprezentujących kilkadziesiąt tysięcy osób. W tym samym czasie przyszedł tylko jeden list popierający dyrektywę, podpisany przez przedstawicieli amerykańskiego przemysłu muzycznego i filmowego.
Jednak większość deputowanych w dalszym ciągu nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń dla prywatności zwykłych obywateli i łatwości obchodzeniu zapisów dyrektywy. Dodatkowo jest na nich wywierany nacisk przedstawicieli prezydencji brytyjskiej, którzy reklamują nowe prawo jako idealne narzędzie do walki z terrorystami, przez co większość z nich ma obawy przed wyrażeniem swojego sprzeciwu – w końcu kto chciałby zostać nazwany zwolennikiem terrorystów?
Jak poinformował kilka dni temu Reuter, Alexander Alvaro – poseł-sprawozdawca dyrektywy – poinformował oficjalnie o istnieniu kompromisu zawartego między największymi grupami partyjnymi Parlamentu – EPP-ED i PES – którego celem jest zignorowanie głosów deputowanych z komisji zajmujących się dyrektywą i przeforsowanie własnej wersji nowego prawa.
Mimo tego, istnieje pewna szansa na rozpoczęcie prawdziwej dyskusji dotyczącej dyrektywy. Jeśli w środę zostanie przegłosowana choć jedna poprawka, która nie była przewidziana przez Radę Unii Europejskiej, maleją szanse na automatyczny kompromis między Parlamentem a Radą, co oznacza, że dyrektywa trafi do drugiego czytania. Jeśli tak się stanie, zyskamy kilka miesięcy na przygotowanie jej poprawionej wersji, która nie będzie stawiać zwykłych obywateli w pozycji gorszej od pozycji terrorystów.
Poprawki, które dają szansę na dalszą dyskusję o data retention, noszą numery 47 i 93. To od nich zależy, czy Unia będzie walczyć z terroryzmem, czy śledzić własnych obywateli…
Archiwalny news dodany przez użytkownika: honey.
Kliknij tutaj by zobaczyć archiwalne komentarze.