Ukazanie się artykułu pod tym tytułem w tygodniku Computerworld nr 31 z 30 sierpnia 2005 r. autorstwa Marka Wierzbickiego wywołało istną lawinę ripost. I określenie „lawina” pasuje tu szczególnie. Autor opisuje trudności we wdrożeniu oprogramowania Open Source (realne i wyimaginowane) oraz przedstawia swoje wnioski, które są bardzo subiektywne i w większości nie mające nic wspólnego z logiką.
Pierwszy, zareagował Marek Robak w liście od czytelników. Jednak dopiero w numerze 34 nastąpił prawdziwy wysyp związanych z artykułem opini. Każdy z nich przedstawia pewien (czasem skrajny) punkt widzenia i w każdym z nich (o ironio) jest dużo racji… To prawie jak w chińskich bajkach…
Za i przeciw – Tomasz Barbaszewski
Zasadniczą część artykułu zajmuje dyskusja organizacji wsparcia technicznego dla oprogramowania. Autor wykazuje w niej, że że model Open Source nie tylko pozwala na świadczenie profesjonalnego serwisu przez firmy trzecie, ale też że jego poziom jest często wyższy niż serwis komercyjnego, zamkniętego.
Pada tu też bardzo ważne stwierdzenie, że „w Uniksie można zrobić wszystko. Jeśli się nie udaje, to znaczy, że jeszcze nie wiemy jak”. Jest ono prawdziwe (nawet w większym stopniu) także dla Linuxa. Ale możemy nie umieć, możemy nie mieć czasu, albo po prostu nie chcieć. W takim przypadku nie oczekujmy, że za darmo otrzymamy produkt, który zastąpi (bez żadnego wysiłku z naszej strony) komercyjny system za kilka tysięcy dolarów. Cudów niestety nie ma… A pudełkowy produkt? – Działa, ale tylko w swoich „ramach” i jego integracja czasem jest trudniejsza niż rozwiązań Open Source.
LINUX i vice versa – Stanisław M. Stanuch
Jak bumerang powraca temat bezpieczeństwa obu systemów. raporty sponsorowane Microsoftu wykazują wyższość MS Windows – natomiast raporty niezależne, The Register, baza CERT – ukazują całkiem odmienny obraz. A mydlenie oczu użytkownikom, że wszystkie pakiety z całej dystrybucji (setki… tysiące) to system Linux i porównywanie tego z samym MS Windows – jest dobre dla laików i średnio inteligentnych.
Romantycznie ale przeważnie rozważnie – Michał Jaworski
Pracownik Microsoftu podaje w swym artykule argumenty, które gdyby były prawdziwe… miałyby duże znaczenie, ale polityka firmy Microsoft przeczy jednak tym argumentom.
Argument 1 – Przewidywalność
Wymienione przez autora parametry (szacowanie ryzyka, odpowiedzialność, support, integracja, migracja, koszt) mają decydujące znaczenie dla zastosowań biznesowych. Jednak z doświadczeń wynika, że obecnie tylko w kwestii szacowania ryzyka i integracji rozwiązania Open Surce wypadają „in minus”. Chociaż z tą integracją komercyjnych zamkniętych nie zawsze jest też tak różowo a „przewidywalność” produktów MS obrosła już legendą.
Argument 2 – Przewidywalny producent
Autor pisze: „Użytkownik biznesowy oczekuje, że producent zapewni zgodność swojego najnowszego oprogramowania z poprzednimi wersjami, a więc np. zadba, by dotychczas wykorzystywane aplikacje mogły dalej działać na nowszej platformie. Użytkownik biznesowy oczekuje, że producent software’u testuje jego użycie w różnych konfiguracjach sprzętowych i przy współdziałaniu z innym oprogramowaniem.”
W kontekście „zgodności” poprawek SP z oprogramowaniem firm trzecich, niezgodnych wersji nawet tego samego produktu (vide linia Office) i testowania swoich produktów pod postacią wersji finalnych na użytkowniku końcowym (vide MS Windows) – takie teksty brzmią jak „jedno wielkie p…” a na to mam uczulenie – tak samo jak Will Smith.
Argument 3 – Support techniczny
Autor pisze w kontekście produktów komercyjnych „Wymienione powyżej cechy na pewno mogą być spełnione, kiedy producent oprogramowania ma kontrolę nad całym procesem powstawania, testowania, wprowadzania na rynek i supportowania swoich produktów.”, ale wygląda na to, że w tym akurat miejscu nie mówi chyba o firmie Microsoft. Każdy kto choć raz miał „przyjemność” obcowania z obsługą techniczną MS wie o czym mówię, o procesie dystrybucji patch’y i olewaniu błędów krytycznych nie wspominając.
Archiwalny news dodany przez użytkownika: ptad.
Kliknij tutaj by zobaczyć archiwalne komentarze.