Był już w kosmosie, był pod ziemią, sterował samochodem, zegarkem, telefonem, PDA… – gdzie jeszcze można wstawić Linuksa? Odpowiedź Ricoha brzmi: do aparatu fotograficznego. Oczywiście, nie analogowego – bo te powoli odchodzą w przeszłość. Na pierwszy ogień poszedł istniejący model aparatu – RDC-i700 – w którym jeszcze w zeszłym roku standardowe oprogramowanie wymieniono na działające pod kontrolą „pingwinka”.
Jak twierdzą inżynierowie pracujący nad tym projektem, osiągnięto dobre rezultaty i rozszerzono badania na dodanie do aparatu nowej funkcjonalności. Na zdjęciu zaprezentowanym na stronach Ricoha możemy na przykład obejrzeć aparat z uruchomionym oprogramowaniem wideokonferencyjnym.
Cóż to oznacza dla przeciętnego użytkownika? Na razie nic – bo aparaty z Linuksem na pokładzie ciągle są w fazie eksperymentalnej i minie jeszcze trochę czasu nim trafią na rynek. Za to w przyszłości każdy użytkownik będzie mógł wgrać własny zestaw oprogramowania na wykorzystywany przez siebie sprzęt, dzięki czemu w pewnym zakresie będzie miał kontrolę nad jego funkcjonalnością. Pojawi się też nowy rynek dla programistów – tak, jak się pojawił po wprowadzeniu „inteligentnych” telefonów komórkowych. Tylko gdzie miejsce na trzask migawki i szum przesuwanej kliszy?
Archiwalny news dodany przez użytkownika: honey.
Kliknij tutaj by zobaczyć archiwalne komentarze.