Podczas wczorajszego wywiadu z CNETem, Bill Gates mówił m. in. o Otwartym Oprogramowaniu. Jego stanowisko nie jest dla nas zaskoczeniem, zwłaszcza po wzięciu pod uwagę ostatnich wypowiedzi przedstawicieli jego firmy na ten temat, jednak warto przytoczyć kilka słów z jego wypowiedzi. Naszą analizę rozpocznę od pięknego zdania Ekosystem, kiedy mamy darmowe oprogramowanie obok oprogramowania komercyjnego, a klient może wybierać między nimi, jest bardzo ważnym i zdrowym ekosystemem. Bardzo piękne słowa i gdyby na nich poprzestał, moja opinia o prezesie Microsoftu mogłaby ulec delikatnej zmianie…
Niestety, Bill G. kontynuował swoją wypowiedz, przez co stracił szansę na pokazanie się w dobrym świetle. Dlaczego? To proste, według niego GPL łamie ten porządek — dokładnie, uniemożliwia firmie komercyjnej wykorzystanie jakiejkolwiek pracy rozprowadzanej na zasadach tej licencji, a także tworzenia swojego oprogramowania pracującego pod kontrolą softu GPLowego. Tak więc sposób rozwoju TCP/IP, Sendmaila czy [jakiejkolwiek] przeglądarki nie mógłby się wydarzyć [w czasach GPLu]. Czyżby pan Gates delikatnie zboczył z drogi prawdy i zaczął lawirować? Nie wierzę, żeby nie doczytał GPLa, ani nie słyszał o Oracle czy AG Software (producent Tamino), które to firmy produkują drogie, komercyjne oprogramowanie dla Linuksa i bynajmniej na tym nie tracą? Dlaczego więc mówi rzeczy, które delikatnie rozmijają się z rzeczywistością?
Wyjaśnienie jest proste. Ostatnio analitycy (niezwiązani z ruchem OpenSource, tak więc raczej obiektywni) doszli do wniosku, że ciągłe ataki na GNU GPL i Linuksa są wyrazem obaw giganta z Redmond, który dostrzega olbrzymi wzrost popularności otwartego oprogramowania. Czy tu leży prawda?
Archiwalny news dodany przez użytkownika: honey.
Kliknij tutaj by zobaczyć archiwalne komentarze.