Dzisiejsza Gazeta Wyborcza opisuje ciekawy pomysł Kancelarii Premiera, która chce do 2010 roku zapewnić przenośny komputer każdemu dziecku w wieku gimnazjalnym. Projekt przypomina nieco OLPC, o którym niejednokrotnie pisaliśmy. Konkretów jeszcze nie ma, ogólna idea polega na dostarczeniu sprzętu i przystosowaniu programów szkolnych do szerszego wykorzystania zdobyczy informatyki. Do końca października specjalny zespół międzyministerialny ma opracować szczegółowe założenia.

Mamy głęboką nadzieję, że jeśli projekt wejdzie w fazę realizacji, nie skończy się na dostawach sprzętu. Dostarczenie każdemu laptopa nie ma sensu, jeśli nie zostanie poważnie zreformowane podejście do nauczania – nie tylko informatyki. Dziś komputery są w dużej części domów – kuleje jedynie ich wykorzystanie w celach innych niż rozrywkowe. O czym powinni więc pamiętać twórcy polskiego programu laptop dla każdego dziecka? Moim zdaniem wśród najważniejszych spraw są:

  1. Komputer to nie wszystko. To jedynie narzędzie pomagające w różnych dziedzinach życia. Dostarczenie komputerów powinna poprzedzać gruntowna reforma systemu edukacyjnego. W dzisiejszej szkole laptop może służyć co najwyżej do robienia notatek z lekcji. Dopiero opracowanie sposobu uczenia wymagającego intensywnego korzystania z nowoczesnych narzędzi przyczyni się do realizacji programu.
  2. W szkołach nie należy uczyć obsługi konkretnych programów. W szkołach powinno uczyć się obsługi komputera. powinno się wykształcać ogólne obycie z narzędziem, pozwalające na bezproblemowe korzystanie z dowolnego oprogramowania dowolnego producenta. Ci, którzy przeszli w życiu kartkówkę (!) z rozpiski klawiszy funkcyjnych wykorzystywanych w Nortonie Commanderze poznali samodzielnie absurdy dzisiejszego sposobu nauczania informatyki.
  3. Wraz z wprowadzeniem komputerów do powszechnego użytku w szkołach powinno się doprowadzić do udostępnienia jak największej ilości materiałów edukacyjnych w wersji cyfrowej. Warto wziąć pod uwagę wykorzystanie wolnych licencji – tylko dzięki nim uczeń będzie mógł kreatywnie wykorzystać istniejące materiały! Dobry przykład dają projekty Wolne Podręczniki i Wolne Lektury. Ciekawym, finansowanym z budżetu MEN przedsięwzięciem był portal Scholaris, służący m.in. do wymiany doświadczeń między nauczycielami i opracowywania materiałów edukacyjnych, niestety – nieco ponad dwa lata temu projekt podupadł.
  4. Nim laptopy pojawią się w szkołach, nauczyciele muszą nauczyć się korzystać z nowoczesnych narzędzi. Po co komu najciekawszy sprzęt, który nie będzie wykorzystywany w celach, dla których został stworzony?
  5. Laptopy dostarczane dzieciom nie powinny działać pod kontrolą zamkniętego oprogramowania, którego licencja ogranicza możliwość dopasowania do potrzeb uczniów. Przy tak ogromnej skali przedsięwzięcia, zdecydowanie tańsze dla budżetu i korzystniejsze dla uczniów będzie dopasowanie Wolnego Oprogramowania do potrzeb projektu. Będzie to też rozwiązanie przyszłościowe, dzięki któremu uniknie się konieczności wymiany sprzętu tysięcy dzieci z powodu nagłej zmiany wymagań nowych wersji oprogramowania zamkniętego. Pamiętajmy, że każdy laptop ma być używany przez pojedyncze dziecko przez kilka lat, nie możemy pozwolić sobie na uzależnienie całego przedsięwzięcia od pojedynczych producentów oprogramowania.

Zachęcam do uzupełniania tej listy w komentarzach – po skompletowaniu postaramy się, aby nasze uwagi trafiły do decydentów odpowiadających za program. W końcu na jego sukcesie powinno zależeć każdemu z nas…
Archiwalny news dodany przez użytkownika: honey.
Kliknij tutaj by zobaczyć archiwalne komentarze.

Oznaczone jako → 
Share →