Massachusetts Institute of Technology (MIT) występuje zdecydowanie przeciwko używaniu technologii DRM do „ochrony” prac naukowych. Biblioteka uczelni zrezygnowała z dostępu do internetowych baz publikacji technicznych Stowarzyszenia Inżynierów Samochodowych (SAE), ponieważ organizacja ta umożliwia dostęp do swoich zasobów tylko użytkownikom specjalnej wtyczki do Adobe Readera, która nie działa pod Linuksem ani Uniksami. Wtyczka ta służy do uniemożliwiania czynności innych, niż oglądanie dokumentu na ekranie i wydrukowanie go w jednym egzemplarzu.

SAE twierdzi, że potrzebuje DRM, by chronić swoją własność intelektualną. „Ich własność intelektualną?” – pyta retorycznie prof. John Heywood z MIT, który publikuje w SAE, i przypomina, że chodzi o materiały, które organizacja dostała za darmo. Wtóruje mu prof. Alan Epstein, który zwraca uwagę, że SAE jest organizacją non-profit, i deklaruje, że skoro SAE ogranicza i utrudnia dostęp do materiałów, katedra będzie publikować gdzie indziej. Prof. Wai Cheng, który jest członkiem SAE, nazywa całą sprawę „krokiem wstecz”, i ma zamiar podnieść temat DRM na najbliższym, kwietniowym spotkaniu organizacji. Tymczasem uczelniana biblioteka pracuje nad alternatywnymi sposobami dostępu do publikacji, które wcześniej były łatwo osiągalne przez odrzucony system.
MIT, dawna ojczyzna hakerów, daje więc kolejną, po OpenCourseWare, podstawę do twierdzenia, że jest uczelnią, która dobrze rozumie swoją społeczną rolę nie tylko powiększania wiedzy, ale też zapewniania szerokiego, niereglamentowanego dostępu do niej, i pilnowania, by nie stała się ona czyjąś wyłączną własnością.
Archiwalny news dodany przez użytkownika: rcz.
Kliknij tutaj by zobaczyć archiwalne komentarze.

Oznaczone jako → 
Share →