Podczas spotkania z dziennikarzami, które się odbyło 6.6.6 w Waszyngtonie, jeden z twórców wyszukiwarki Google – Sergey Brin – mówił o złamaniu przez swoją firmę jej podstawowych zasad: „nie bądź zły” oraz „możesz zarabiać nie czyniąc zła”. Jego wypowiedzi były związane z przygotowaniem przez tę firmę ocenzurowanej wersji wyszukiwarki przeznaczonej dla chińskich odbiorców. Od końca maja nie mają oni dostępu do pełnej, amerykańskiej wersji Google. (aktualizacja: jak poinformował nas jeden z pracowników Google, amerykańska wersja nie jest blokowana na poziomie Google, lecz przez chińskich operatorów internetu. Według jego informacji, ok. 30% chińskich internautów nie ma dostępu do niecenzurowanego Google.).
Czy pełnej? Jak możemy przeczytać szukając innych informacji, również wyniki dla użytkowników spoza Chin bywają ocenzurowane. Google nas o tym informuje – inne wyszukiwarki nie zawsze. Czy wobec tego użytkownicy internetu są bezradni wobec rządów i firm, które chcą im zabronić dostępu do nieprawomyślnych treści?
Może więc pora przyspieszyć prace nad stworzeniem niezależnej od kogokolwiek, rozproszonej przeszukiwarki internetu? Technika już na to pozwala, przepustowość łącz również…

Taka wyszukiwarka korzystałaby z komputerów jej użytkowników, podobnie jak to się dzieje chociażby w przypadku Freenetu. Żaden rząd lub firma nie mogłaby nad nią sprawować kontroli, byłoby to niemożliwe ze względu na jej rozproszenie. Jej utrzymanie byłoby tańsze niż pilnowanie gigantycznych serwerowni.
Być może to jest jedyna droga na osiągnięcie wolnego od cenzury internetu?
Archiwalny news dodany przez użytkownika: honey.
Kliknij tutaj by zobaczyć archiwalne komentarze.

Oznaczone jako → 
Share →