Dyrektywa o retencji danych została przyjęta przez Parlament Europejski. Teraz czekamy na opinię Rady Unii Europejskiej, a potem – na wdrożenie dyrektywy przez ustawy w parlamentach krajowych. Za dyrektywą opowiedziały się trzy największe kluby parlamentarne oraz UEN, przeciwko – pozostali posłowie. Poseł – sprawozdawca, którego raport łagodził zapisy dyrektywy, na znak protestu wycofał swoje nazwisko z raportu.
Uaktualnienie: Poniżej zamieszczamy informację prasową Parlamentu. Dostępne są też wyniki głosowań imiennych.

(Komunikat prasowy)

Rządy państw UE będą miały wgląd do danych operatorów telekomunikacyjnych

Parlament Europejski przyjął (378 za, 197 przeciw, 30 wstrzymujących się) w pierwszym czytaniu projekt dyrektywy w sprawie przechowywania danych operatorów telekomunikacyjnych. Dyrektywa, uzgodniona wstępnie z Radą, pozwoli na współpracę wymiarów sprawiedliwości Państw Członkowskich poprzez ujednolicenie zasad wykorzystania danych od operatorów telekomunikacyjnych.

Poprawki przyjęte przez posłów stanowiły cześć porozumienia dwóch największych grup politycznych (EPP-ED i PSE) z Radą i w odniesieniu do niektórych kwestii różniły się dość zasadniczo od propozycji parlamentarnej Komisji Wolności Obywatelskich. GUE, Zieloni i UEN głosowały przeciwko tej propozycji, podobnie jak część posłów z ALDE. Również poseł sprawozdawca, Alexander Nuno ALVARO (ALDE, DE), nie był zadowolony z kompromisu i wycofał swój podpis pod sprawozdaniem.

Posłowie zgadzają się na przechowywanie i wykorzystywanie danych, ale wyłącznie w celu zapobiegania ściśle określonym rodzajom przestępstw, tj. terroryzmowi i przestępczości zorganizowanej.

Dane będą mogły być przechowywane przez okres od 6 do 24 miesięcy. Wzmocniono też zapis dotyczący sankcji dla operatorów, którzy niewłaściwie zabezpieczają lub wykorzystują przechowywane dane.

Dostęp do danych będą miały tylko właściwe organy Państw Członkowskich, które dodatkowo wyznaczą niezależny organ do monitorowania sposobu wykorzystywania danych.

Posłowie zadecydowali, że dostęp do danych będzie się odbywał w odniesieniu do konkretnych przypadków i rządy Państw Członkowskich za każdym razem będą musiały prosić operatora o udostępnienie konkretnych danych i nie będą mieć możliwości wglądu w całą bazę.

Nie będzie zwrotu kosztów ponoszonych w związku z realizacją wymogów nałożonych dyrektywą. Posłowie zgodzili się ostatecznie na usunięcie zapisu, który proponowała wcześniej parlamentarna komisja, aby rządy krajowe refundowały operatorom telekomunikacyjnym dodatkowe koszty poniesione w związku z koniecznością gromadzenia, przechowywania i udostępniania danych.

Posłowie zgodzili się, co do zakresu przechowywanych danych, który obejmuje dane lokalizacyjne z rozmów głosowych, danych internetowych i sms-ów oraz połączeń niezrealizowanych. Ten ostatni zapis budził kontrowersje, gdyż obecnie operatorzy nie rejestrują danych dotyczących rozmów niezrealizowanych i wypełnienie tego warunku będzie kosztowne. Jednak ujęcie sprawców zamachów bombowych w Madrycie było możliwe właśnie dzięki wykorzystaniu tego rodzaju informacji, co podkreślali hiszpańscy deputowani popierający ten zapis.

Głosy w debacie

W przeddzień głosowania w PE odbyła się debata, w której głos zabrało m.in. dwoje polskich deputowanych.

Poseł Bogdan Pęk (IND/DEM) podkreślając, że najważniejsza jest wolność obywatela, dodawał, że choć „trzeba zwalczać terroryzm wszelkimi dostępnymi środkami i sposobami, to nie może się to odbywać kosztem ograniczenia wolności człowieka”. Poseł uznał, że dyrektywa nie spełnia celu, jaki sobie postawiła, gdyż prawdziwi terroryści i przestępcy będą potrafili ominąć kontrolę. Zdaniem posła dyrektywa „będzie natomiast służyć totalnej inwigilacji milionów wolnych obywateli”. Zwracając się do obecnego komisarza Frattiniego poseł Pęk mówił: „Dane te będą wyciekać, panie komisarzu. I jest pan obłudnikiem, bo wczoraj mówił Pan co innego na połączonych komisjach, broniąc się przed zarzutem w sprawie przewozu różnych terrorystów przez CIA i przesłuchiwanie ich na terenie Europy, a dzisiaj popiera Pan rozwiązanie, które w ewidentny sposób ogranicza prawa obywatelskie”.

Posłanka Barbara Kudrycka (PPE-DE) wyrażała duże wątpliwości, co do interpretacji zapisów dyrektywy, który pozwala przedłużyć okres przechowywania danych do ponad dwóch lat. Posłanka odniosła się do przygotowywanego w Polsce projektu zmiany prawa telekomunikacyjnego, który przewiduje piętnastoletni okres retencji danych. „Moim zdaniem jest to pewnego rodzaju test na stosowanie tej dyrektyw” powiedziała polska posłanka i dodała, że „taki piętnastoletni okres sprzeczny jest z „filozofią” dyrektywy mającą chronić prawo do prywatności, a także narusza w sposób ewidentny zasadę proporcjonalności oraz adekwatności jej celów i skutków”. Przestrzegała przed pokusą wykorzystania takiej interpretacji dyrektywy do realizacji doraźnych celów politycznych. Polska posłanka domagała się informacji, czy piętnastoletni okres przechowywania danych może być akceptowalną interpretacją art. 10 dyrektywy.

Odpowiadając na to pytanie brytyjski minister Clarke, powiedział, że jest przewidziana dokładna procedura udzielania zezwolenia na gromadzenie danych w okresie dłuższym niż dwa lata. Państwo Członkowskie musi się zwrócić z wnioskiem do Komisji Europejskiej, która rozpatrując wniosek weźmie pod uwagę czy proponowane środki są proporcjonalne do potrzeb, jak również czy odpowiadają regułom rynku wewnętrznego i czy nie prowadzą do zakłócenia konkurencyjności na wspólnym rynku.

Parlament Europejski
Polska sekcja prasowa
Archiwalny news dodany przez użytkownika: honey.
Kliknij tutaj by zobaczyć archiwalne komentarze.

Oznaczone jako → 
Share →