Netcraft opublikował ciekawy artykuł, w którym autor zastanawia się nad planowanymi poczynaniami SCO w związku z oczekiwanym w najbliższą niedzielę atakiem DDoS z maszyn zawirusowanych wormem MyDoom.
Aktualizacja: mamy 1. lutego 2004, godzina 16:00 GMT (czas aktywacji DDoS-a) i strona SCO faktycznie leży. Leży już od paru godzin za sprawą źle ustawionych zegarków w komputerach. Radiowa Trójka oczywiście dała ciała mówiąc, że SCO to producent programów antywirusowych.

Jedną z podstawowych metod obrony przed takim atakiem jest rozdystrybuuowanie serwera WWW na wiele rozproszonych maszyn. Microsoft, atakowany wielokrotnie w przeszłości, korzysta z usługi firmy Akamai.
Akamai z kolei (podobnie jak i inne firmy z tej branży) używa Linuksa jako podstawowego systemu operacyjnego. Ujawnienie faktu, że Microsoft (pośrednio) posiłkuje się Linuksem spowodowało masę dowcipnych komentarzy pod adresem firmy Billa G.
Jednak położenie SCO jest w tej sytuacji jeszcze bardziej niewygodne — żądając 699 dolarów za licencję „legalnego” Linuksa na każdy serwer, doprowadziłoby owe firmy do bankructwa. Wykupienie usługi i nie wspominanie o „nielegalności” Linuksa byłoby z kolei wpadką polityczno-marketingową SCO.
Co uczyni SCO aby przetrwać atak? Przypuszczam, że nic. Po prostu wyłączą serwis lub przeniosą go tymczasowo na inny adres, a w międzyczasie puszczą plotki o tym jak to włochaci linuksiarze piszą wirusy aby zemścić się za ich, legalne przecież, roszczenia. No i oczywiście wyznaczyli wysoką nagrodę za głowę tego osobnika. A co, stać ich przecież.
Archiwalny news dodany przez użytkownika: wanted.
Kliknij tutaj by zobaczyć archiwalne komentarze.

Share →